Dynamo O40 - ZPA Perth Amboy O40 1 – 3 (0:2) Bramki: Jurek Ciesla, Piotr Duda i Rafał Pacholak.
Skład ZPA: D. Koń, T, Wachowicz, T. Wielowski, T. Kalinowski, T. Grabski, R. Pacholak, M. Mosionek, J. Cieśla, P. Nyc, P. Duda, M. Myśliński, M. Kramarski, T. Hryniewicki, P. Neyman,
R.Galas, T. Warzocha, M. Jajszczyk, T. Michno, K. Pawełczyk, M. Klisiewicz.Ten mecz z jednym z naszych głównych pretendentów do
mistrzowskiego tytułu naszej ligi był jak zwykle twardą i zaciętą walką, a do
tego miał drastycznie odmienny przebieg w jego dwóch odsłonach i to był jakby
dwa mecze w jednym. A bo to w pierwszej połowie i już od pierwszego gwizdka
zdołaliśmy całkowicie zdominować naszego odwiecznego przeciwnika, zamykając go
na jego połowie i nieustannie atakując jego bramkę. I to do tego stopnia, że
kiedy nasz bramkarz, Dominik Koń, który ponownie pod nieobecność dwóch podstawowych
goalkeeperów (kontuzja, sprawy osobiste) zmuszony był stanąć w bramce i kiedy
on po raz pierwszy dotknął piłkę, to my zdołaliśmy zaliczyć już aż pięć
kornerów i jeden pośredni rzut wolny. Nie sposób tu nie dodać, że ogromną rolę
w takim oto obrocie sprawy miał nasz duet Marek Myśliński-Tomek Wielowski,
którzy po prostu brylowali na lewej stronie - Tomek (który chyba dziś zaliczył
swój życiowy mecz) co chwila zasilając Marka dokładnymi podaniami wzdłuż
bocznej linii, a Marek z kolei swoimi już patentowymi centrami siejąc zamęt w
szeregach obrony przeciwnika. Jednak przez pierwszy kwadrans, pomimo kilku
niemalże stuprocentowych okazji (słupek, strzały w bramkarza lub minimalnie
obok bramki), nie zdołaliśmy wyjść na prowadzenie. Wtedy to przy kolejnej
szarży nasz napastnik faulowany jest przez ich bramkarza poza polem karnym, za
co on inkasuje żółtą kartkę i wylatuje z boiska na 10 min., a my z kolei mamy
ten wcześniej wspomniany rzut wolny pośredni, podczas którego Marek Myśliński
oddaje kąśliwy strzał na bramkę, a ich nowo-upieczony bramkarz wypuszcza piłkę
prosto pod nogi Jurka Cieśli, który z bliska strzela, dając nam tym
prowadzenie. Wreszcie! Jednak na tym nie zaprzestajemy i wznawiamy nasze ataki,
a podczas kolejnej składnej akcji całego ataku Piotr Duda decyduje się na
solowym rajd wzdłuż bramki i po wypracowaniu dogodnej pozycji do strzału celnie
umieszcza piłkę w samym okienku bramki, przez co na przerwę schodzimy prowadząc
2:0.
Niestety, w drugiej połowie przechodzimy jakąś metamorfozę,
bo (o dziwo!) chociaż obie drużyny grają mniej więcej w tych samych składach i
przy identycznych warunkach, to teraz to zespół Dynamo zamyka nas na naszej
połowie boiska i to oni co chwila atakują naszą bramkę. Na nasze szczęście,
robią to dość nieudolnie, a gdy już coś im wychodzi, to wtedy nasz bramkarz
‘zastępczy’, Dominik Koń kilkakrotnie popisuje się naprawdę wspaniałymi
interwencjami, ratując nas tym od utraty bramki. W tym czasie nas stać jedynie
na kilka anemicznych ofensywnych poczynań z kontry, które niestety łatwo
tłamszone są przez ich obronę. I gdy po upływie ok. pół godziny tych
nieustannych ataków na naszą bramkę już zaczęliśmy obawiać się o końcowy wynik
(bo ileż to można?), to wtedy Piotr Duda zagrywa piłkę poza za bardzo wysuniętą
do przodu ich obronę do Rafała Pacholaka, a ten w pełnym biegu sprytnie
‘kładzie na glebę’ ich bramkarza i strzela do pustej bramki, przez co całkiem
niespodziewanie nasze prowadzenie rośnie do 3:0.
Od tej chwili i po głębokich zmianach w naszym składzie gra
staje się jeszcze bardziej chaotyczna, a przy kolejnym ataku na naszą bramkę
mamy dość kuriozalną sytuację. A bo to kiedy Dominik Koń broni nas od
niechybnej utraty bramki wybijając piłkę wślizgiem (całkiem legalnie w naszym
mniemaniu) spod nóg napastnika Dynamo, to sędzia powołując się na jakoby nowe
przepisy naszej ligi zabraniające nawet bramkarzowi takowych wślizgów, obdarza
naszego bramkarza żółtą kartką i do tego dyktuje przeciwko nam rzut karny. W
rezultacie Dominik Koń opuszcza boiska na 10 min., a w bramce wymienia go
kolejny zawodnik ‘z pola’, dzisiejszy solenizant Tomek Wachowicz, który, mimo
szczerych chęci i dobrego wyczucia, nie zdołał obronić karnego, no i w
rezultacie kończymy ten mecz przy wyniku 3:1.
No cóż, wygrana cieszy, ale sam mecz daje dużo do myślenia i
jak ktoś tu zasugerował, może przydałoby się iść w ślady naszej tenisistki Igi
i zatrudnić jakiegoś psychologa, bo naprawdę po tak wspaniałej postawie naszego
zespołu w pierwszej połowie, to ta druga połówka jest wprost nie do
wytłumaczenia!
Po meczu już tradycyjnie trzciliśmy urodziny Tomka
Wachowicza, a więc jeszcze raz - Sto Lat i Wszystkiego Najlepszego, Tomaszu!
Następny mecz przeciwko Korabi w Veterans Park w Old Bridge.
Zapraszamy!
Relacja z meczu: Ryszard Wysocki-ZPA